Podarujmy sobie buble

W Niemczech, przynajmniej w regionie, w którym ja mieszkam, czyli w Saksonii Dolnej, w okresie adwentu ludzie umawiają się na imprezy, podczas których wciska się innym przedmioty, których nikt nie chce mieć. Chodzi o tzw. Schrottwichteln. Całe clou zabawy polega na tym, by pozbyć się z domu badziewi, rupieci, kiczowatych ozdóbek, które nie są nam już potrzebne oraz nie nadają się do sprzedaży, czy podarowania komuś jako miły prezent i nie wyjść z imprezy z bublem, w którego posiadanie nikt, ale to już nikt nie chce wejść. Zabawa cieszy się tak dużą popularnością, że powstały sklepy internetowe reklamujące buble. Można w nich kupić min: nauszniki w kształcie piersi, torebkę dla zakrycia twarzy, „useless box” (pudełko, które po wciśnięciu przycisku otwiera się i zaraz zamyka), czy masę innych nieprzydatnych rzeczy…

Zabawa jest organizowana w gronie przyjaciół, kolegów szkolnych, czy współpracowników. Nasze wielokulturowe stowarzyszenie V.I.P. e.V. organizuje Schrottwichteln w grupach obcokrajowców. Takie spotkania stanowią świetną formę integracji, ale i szlifowania języka.

Przebieg całej procedury wygląda następująco. Na imprezę przychodzimy z bublem zapakowanym w gazetę lub worek na śmieci. Gdy wszystkie podarki są już złożone w jednym miejscu zaczyna się walka o zdobycie prawa do wybrania sobie jednego z prezentów. 

Furtkę Sezamu otwiera wyrzucenie szóstki. Jeśli wyrzuciło się inną liczbę, to swojego szczęścia próbujemy w kolejnej turze. Gdy już wszyscy mają w rękach gazetowe zawiniątko dochodzi do uroczystego aktu rozpakowania podarku, w którego posiadaniu się znaleźliśmy.

fbt

Dopiero teraz zaczyna się cała zabawa. Po wzajemnych oględzinach swoich bubli wybierany jest król balu w postaci najgorszego barachła spośród całej rupieciarni – cel dalszej gry: tylko nie zostać na koniec gry właśnie z tym cholerstwem, bo moi drodzy podarek, który wybraliśmy z kupy śmieci to nie jest rzecz, z którą zostaniemy na koniec. 

Teraz wszyscy siadają w kręgu i na początku określają zasady wymieniania się prezentami. Są one dość luźne. Można po prostu ciągnąć losy, kto kogo ma obdarować, ale większą popularnością cieszą się bardziej wyrafinowane sposoby wlepienia innym swojej szmiry. Mi pokazano zabawę z kostką i przy niej już tradycyjnie co roku zostaję. Dla każdej wyrzuconej liczby należy określić zasady przekazywania sobie prezentów. Np. gdy wypadnie jedno oczko każdy przekazuje swoją paczuszkę sąsiadowi z lewej strony. Gdy wypadnie czwórka osoba rzucająca kostką wybiera sobie ofiarę, z którą wymienia się swoimi „skarbami”. Gdy kostka pokaże sześć oczek wszyscy oddają swoje zawiniątka osobie siedzącej naprzeciw itd. 

Przekazywanie sobie nawzajem bubli kończy się wraz z upływem z góry ustalonego czasu. Wygrywa ten, w czyich rękach znajdzie się najmniej bolesny chłam. 

Najciekawszym aspektem zabawy, który obserwuję od lat na każdej bublowej imprezie jest fakt, że to, co dla jednego jest chłamem dla drugiego cennością… I tak co roku poza bublem, którego każdy próbuje sie pozbyć jak ognia zawsze znajdzie się i jakiś przedmiot, o który albo przynajmniej jedna osoba, a czasami nawet kilka się bije.

Z ciekawszych rzeczy, jakie ludzie przynieśli na „bubel party”, na których ja miałam przyjemność sie bawić były:

– poniższa gęś…(kto produkuje coś takiego i kto to potem kupił???!!!)

– śpiewające i tańczące drzewko bożonarodzeniowe, o którego zdobycie toczyły się zażarte boje, tak nas wszystkich urzekło:)

– książeczkę, jak ubrać Angelę Merkel

Największym hitem zaś był film o praniu. Wyobraźcie sobie, że wydano płytę DVD z filmem, na którym można obserwować przez drzwiczki pralki, jak kręci się w niej pranie. Sfilmowano cały jego przebieg. Wśród dodatków specjalnych była jeszcze pralka przemysłowa oraz suszarka. Oczywiście po zakończonej zabawie wszyscy jej uczestnicy zasiedli przed telewizorem i z namaszczeniem oglądali film, o który bił się każdy. Obecni tego wieczora nauczyciele stwierdzili, że wreszcie znaleźli właściwy film, który mogą puszczać uczniom, gdy ci proszą o takowy. Niejakim wyzwaniem okazało się przygotowanie arkuszy pracy do niego, ale dla chcącego nic trudnego…

Schrottwichteln zawędrowało za moją sprawą już do Polski i Wielkiej Brytanii, gdzie pokazałam ją moim znajomym. Zwłaszcza w tym ostatnim kraju robi wyjątkową karierę. Jak mi ostatnio przyjaciele donieśli nie czekają z nią do adwentu, tylko grają w „bubla” przeciętnie raz na miesiąc.

Dla osób żądnych śmiechu polecam zatem ją gorąco i życzę wypełnionego śmiechem czasu oczekiwania na Boże Narodzenie!

Zofia Delest

Przewodnicząca wielokulturowego stowarzyszenia Verein für Interkulturelle Projekte V.I.P. e.V. oraz członkini Rady Programowej Domu Kultur w Brunszwiku. Dziennikarka mediów polonijnych, w tym prowadząca audycję „Hallo z Brunszwika” w hanowerskim radio Flora. Założycielka migranckiego teatru zaangażowania społecznego Off Theater Zigarre i koordynatorka wielokulturowych projektów integracyjnych

https://sophiedelest.wordpress.com/

Instagram: @myartsophia

Zdjęcia dzięki uprzejmości Autorki artykułu (przyp. Redakcji).