Pomysł na niecodzienną rocznicę ślubu

Lato zbliża się coraz większymi krokami, choć niestety pod względem temperatur i aury za oknem, ciężko to jeszcze odczuć. Bardziej zapach kwitnącej wiśni, szczególnie intensywny po deszczu przypomina o tym, że przyroda mimo wszystko budzi się do życia. I to właśnie pąki kwiatów na drzewach, które radośnie uśmiechały się dziś do mnie w drodze do domu natchnęły mnie do napisania niniejszego tekstu.

W pobliskiej parkowej kafejce spotkałam się z koleżanką na kawę. Rozmawiałyśmy o tym, jak z mężem świętowali swoją pierwszą rocznicę ślubu i pomyślałam o tysiącach par, które właśnie na tą wiosnę, czy nadchodzące lato zaplanowały swój wielki dzień. Oczywiście ludzie biorą śluby przez cały rok, ale osobiście znam tylko jedną osobę, która uwielbia listopadową słotę. Większość skłania się jednak ku słońcu, które złotem przyprusza wszechobecną kwiatową feerię barw tudzież wybiera magię płatków śniegu, które to ostatnio stają się jednak niestety produktem deficytowym. Niezależnie od wybranego miesiąca, dzień ślubu jest (przynajmniej z założenia) dniem szczególnym. To nie tylko TEN JEDYNY dzień w życiu. W każdym kolejnym roku małżonkowie będą świętować go potem jako rocznicę związania ze sobą swoich ścieżek życiowych.

Pomysłów, jak wyjątkowo spędzić ten dzień jest wiele. Mam znajomych, którzy co roku na swoją rocznicę ślubu biorą urlop w pracy i dokądś wyjeżdżają. Dla par, które sobie na taki luksus nie mogą pozwolić, a chciałyby zaszaleć, niemiecki i austriacki rynek przygotował szczególną ofertę: Bal Sukien Ślubnych.

Ideą organizatorów było zaoferowanie swoim klientom uroczystości, która pozwoli małżokom poczuć się jeszcze raz jak nowożeńcy. To zwłaszcza oko puszczone do pań, które zyskują tym samym możliwość ponownego założenia sukni kupionej „na jeden dzień”. Bale  tego typu organizowane są w kilku większych miastach jak Berlin, Frankfurt n. Menem, Monachium, czy Wiedeń. Na miejsce eventu wybierane są zazwyczaj eleganckie i wystawne hotele, czy pałacyki. Reszty dopełnia atmosfera stworzona przez uczestników przyjęcia. Jest taki film „Kawaler” z 1999 roku. Główny bohater, niezbyt przekonany do instytucji małżeństwa dowiaduje się, że aby otrzymać spadek po dziadku musi sie ożenić do swoich trzydziestych urodzin. Po tym, jak zniechęcił do siebie wszystkie swoje byłe partnerki, pozostaje mu szukać wśród nieznajomych. Po anonsie jego przyjaciela zapraszającego do kościoła chętną do ożenku damę zjawiają się tam setki dziewcząt w przeróżnych sukniach ślubnych. Właśnie podobnie można poczuć się na Balu Sukien Ślubnych. Oczywiście nie ma przymusu, aby na tą uroczystość koniecznie założyć swój strój z dnia ślubu, ale wiele osób korzysta jednak z tego przywileju, aby znowu ożywić czar tego jedynego dnia. Wśród uczestników znajdą się młode pary i te z wieloletnim stażem, co przekłada się na niesamowity przekrój przez poszczególne trendy modowe na przestrzeni lat. Są też jednak panie, które decydują się na zakup zupełnie nowej sukni na ten dzień. Czasami wynika to z faktu, że w swoją oryginalną już się nie mieszczą, a czasami dlatego, że chcą sprawdzić, jak się czują w innym kroju niż ten, który niegdyś wybrały. W efekcie końcowym salę opanowują dwa kolory: biel sukien ślubnych rozkładających się w tańcu jak kwiaty i czerń męskich garniturów.

Bal otwierany jest niejednokrotnie pokazem tańca, po którym tancerze zapraszają zebranych do walca. Organizatorzy dbają też o bogate, rozpieszczające podniebienie menu. Nie może oczywiście zabraknąć tortu. Można powiedzieć, że bal to takie wesele, na którym młodzi nie muszą się troszczyć o gości. To oni stoją w centrum uwagi, bo choć par jest wiele, to każda z nich

jest traktowana jak ta jedyna, najważniejsza.

Udział w Balu Sukien Ślubnych gwarantuje z pewnością niezapomnianą noc i cudowną rocznicę ślubu. Jeśli po tym artykule stwierdziliście, że mielibyście ochotę na takie przeżycie, to szukajcie w internecie pasujących Wam miast i terminów pod hasłem „Brautkleiderball”.

Sophie Delest

Przewodnicząca wielokulturowego stowarzyszenia Verein für Interkulturelle Projekte V.I.P. e.V. w Brunszwiku. Dziennikarka mediów polonijnych, w tym prowadząca audycję „Hallo z Brunszwika” w hanowerskim radio Flora. Założycielka migranckiego teatru zaangażowania społecznego Off Theater Zigarre i koordynatorka wielokulturowych projektów integracyjnych

https://sophiedelest.wordpress.com/

Instagram: @myartsophia