VI Międzynarodowy Festival Teatrów Polskich z Całego Świata

Dorota Górczyńska – Bacik & Remi Juskiewicz podczas wieczoru poezji śpiewanej. Zdjęcie: S.Delest

Już od 1994 Polskie Studio Teatralne w Wilnie „Teatr Studio” organizuje „Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej”. W 2012 doszło do tego przedsięwzięcia drugie „dziecko”: festiwal polskich monodramów  „MonoWschód”. Obydwa festiwale są organizowane naprzemiennie co dwa lata.

W roku 2022 przypadła kolej na przegląd formy monodramatycznej polskich teatrów z całego świata. Pomysłodawcami tej niezwykle cennej w świecie polskiej kultury  inicjatywy są Lila i Edward Kiejzik. Ich wkład w stworzenie przestrzeni do dialogu dla twórców polskiego pochodzenia jest nieoceniony.

Początkowo w zamyśle festiwal mial być miejscem spotkań polskich artystów żyjących na Wschodzie, z czasem pojęcie to rozszerzono, bo jak powiedział pan Edward Kiejzik w swoim wywiadzie do polonijnego programu „PolenflugNeo” w hanowerskim radiu Flora: „idąc cały czas na wschód dojdziemy do Kanady, a potem i dalej. I tak oto z czasem event pomyślany początkowo o Polakach na Wschodzie stał się udziałem Polonii z przeróżnych zakątków świata. Dziś stanowi niezwykłą kopalnię wiedzy i wymiany doświadczeń między przybyłymi twórcami”.

Jak przyznał zastępca dyrektora ds. programowych w Polskim Instytucie Teatralnym, zjawisko polskiego teatru poza granicami kraju trochę Instytutowi umknęło w ostatnim czasie, a jak się okazuje, dzieje się w tej sferze niezwykle dużo. Wydarzenia takie jak te w Wilnie pomagają zatem nabrać rozeznania w teatralnej działalności Polaków żyjących poza granicami kraju i ją usystematyzować zarówno samym twórcom teatralnym, jak i takim instytucjom jak wspomniany Instytut Teatralny.

W ramach VI Międzynarodowego Festiwalu „MonoWschód 2022” można było zobaczyć osiem spektakli i wysłuchać dwa recitale piosenki aktorskiej. W przeszłości do Wilna trafili nawet artyści z Australii, w tym roku wydarzenie miało charakter europejski: zakwalifikowani uczestnicy przybyli z Polski, Litwy, Ukrainy, Niemiec oraz Wielkiej Brytanii (z Anglii i Szkocji).

Niestety tylko teatry z Polski miały za sobą ogromne profesjonalne i techniczne zaplecze. Okazuje się bowiem, że artyści spoza jej granic choć przyjechali z różnych krajów, to borykają się z podobnymi problemami: brak stałego miejsca pracy, brak stałości finansowania, a co za tym idzie brak stałej ekipy, chyba że przy którejś jednostce zebrał się zespół gotowy pracować głównie wolontariacko. Wiele emigranckich teatrów funkcjonuje niejako wirtualnie, tzn. na stronie internetowej, a wystawia swoje sztuki tam, gdzie akurat pozyska salę. Zwrot kosztów produkcji lub chociaż ich część stara się pozyskać z biletów wstępu. Niektóre teatry pracują projektowo.

Na tym tle warunki Polaków w Wilnie przedstawiają się wyjątkowo komfortowo, jako że „Teatr Studio” ma możliwość korzystania z pięknej sceny w Domu Polskim i to min. daje mu możliwość organizowania wspomnianych festiwali. Tym bardziej doceniamy, że dzielą się tą sceną z innymi polskimi twórcami dając im tym samym możliwość zaprezentowania owoców swojej pracy przed publicznością na Litwie.

Dodatkowym smaczkiem festiwalu jest współpraca z teatrem na Pohulance, który to w 1922 był miejscem obrad Sejmu Litwy Środkowej, zaś trzy lata później stał się siedzibą teatru-laboratorium „Reduta” prowadzonego przez Juliusza Osterwę. W kolejnych latach na jego deskach występowała cała plejada polskich gwiazd jak Hanka Ordonówna, Nina Andrycz, Aleksander Zelwerowicz, Danuta Szaflarska, czy Hanka Bielicka. Dla zaproszonych twórców zatem to wielki zaszczyt móc zaprezentować swoją pracę właśnie na tej scenie. I okazuje się, że mimo wspomnianych trudności teatru polskiego poza granicami Polski nasi rodacy potrafią stworzyć naprawdę ciekawe przedstawienia.

Zaprezentowane spektakle były zarówno pod względem tematycznym, jak i formy bardzo zróżnicowane. Wyłonił się z nich jednak obraz dość tradycyjnego podejścia do podejmowanego tematu w polskich teatrach na wschód od polskiej granicy (zwłaszcza w przypadku teatru z Lwowa) w porównaniu z zabiegami teatrów z Polski, czy krajów Europy Zachodniej. Szczególną uwagę przykuł spektakl „Podszepty” Katarzyny Diuk i Patrycji Zając, którego akcja toczy się w wiktoriańskiej Anglii i tym samym był jedyną sztuką emigrancką nieodnoszącą się w żaden sposób do kraju pochodzenia autorek, czy ich rodaków porozrzucanych po świecie.

Program festiwalu rozszerzono o zorganizowane przez prowadzoną przez Piotra Wyszomirskiego „Unię Polskich Teatrów Poza Polską” warsztaty teatralne oraz szkoleniowe i to właśnie w ramach tych eventów dochodziło do najgorętszej wymiany opinii wśród twórców, czym jest i jaką rolę powinien spełniać teatr polski na świecie. Debata o definicję nie została rozstrzygnięta. Podczas, gdy przedstawiciele teatrów zza wschodniej granicy Polski stoją na stanowisku, iż cechą kluczową jest gra w języku polskim. Natomiast osoby związane z teatrami z Zachodniej Europy wskazują na konieczność uwzględnienia tematyki związanej z krajem ich pochodzenia, ale przedstawioną w języku kraju swojej emigracji bądź w formie spektakli wielojęzycznych jako jedyną możliwość dotarcia do przedstawicieli różnych kultur w społeczeństwach, w których żyją. Czy większe znaczenie ma miejsce powstania utworu, czy tematyka? Debata ta będzie z pewnością jeszcze trwać jak to miało chociażby miejsce w przypadku literatury NRD.

Kolejnym punktem spornym przebiegającym już bardziej na linii generacyjnej stała się interpretacja klasyki polskiej literatury. Do dyskusji podszytej niezwykle silnym ładunkiem emocjonalnym doszło podczas warsztatów teatralnych z Konradem Imielą, dyrektorem artystycznym Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu. Najstarsi aktorzy z lwowskiego teatru bardzo oponowali przeciw wprowadzaniu nowinek interpretacyjnych do tekstu Mickiewicza będąc zdania, że należy zostać przy tradycyjnie uznanej formie wyrazu artystycznego. Młodsze pokolenie reprezentowało odmienne zdanie. Te wewnętrzne tarcia stanowią obietnicę ciekawych kierunków rozwoju polskiego teatru poza granicami kraju oraz dużego kontrastu między przyszłymi produkcjami. A czym sztuka żywi się lepiej, jak nie dużą różnorodnością?

Tym bardziej powinniśmy z niecierpliwością wyglądać kolejnych festiwali w Wilnie dających możliwość obejrzenia w jednym miejscu spektakli polskich artystów z różnych zakątków świata.

Natomiast jako Polonia w Niemczech należy docenić wkład naszych twórców w rozwój polskiego teatru na niemieckim podwórku, brać w tej sferze życia czynny udział i na koniec wesprzeć tą sferę kultury próbując zainteresować polskie jednostki oświatowe i kulturalne koniecznością systemowego wsparcia dla teatru polskich emigrantów w Niemczech.

Sophie Delest

Założycielka teatru OFF Theater Zigarre w Brunszwiku

Laueratka nagród teatralnych i artystycznych

Przewodnicząca wielokulturowego stowarzyszenia Verein für Interkulturelle Projekte V.I.P. e.V. w Brunszwiku

Dziennikarka mediów polonijnych, w tym prowadząca audycję „Hallo z Brunszwika” w hanowerskim radio Flora.

https://sophiedelest.wordpress.com/