O czym warto pomyśleć przed powrotem do Polski? Dlaczego warto posyłać dzieci do polskiej szkoły HSU w Niemczech.
Dziś rozpoczynamy nowy cykl naszych wpisów/artykułów – dla wszystkich tych, którzy do Polski z różnych powodów wracają – „Z pamiętnika migranta”. Mamy nadzieję, że opisywane doświadczenia re-emigracji będą dla Was pomocne.
Kiedy wyjeżdżamy za granicę z rodziną, zwłaszcza jeśli mamy dzieci w wieku szkolnym, temat szkoły i nauki obcego języka jest jedną z kluczowych kwestii. Czy nasze dziecko sobie poradzi w nowej szkole? Czy nauczy się szybko języka? Czy znajdzie nowych przyjaciół?
Szukamy też informacji o szkołach, „googlamy”, podpytujemy na grupach facebookowych i wśród znajomych. Chcemy ułatwić tę, ogromną przecież, zmianę dziecku.
A jak wygląda jednak sytuacja, kiedy nasz wyjazd na granicę jest z założenia czasowy i wiemy, że z ogromnym prawdopodobieństwem wrócimy do kraju? Towarzyszą nam znów te same obawy. Co będzie po powrocie do polskiej szkoły? Jak da sobie radę z szybkim pisaniem po polsku? Jak poradzi sobie z czytaniem lektur? Jak nasze dziecko poradzi sobie z ortografią, gramatyką…
Dlatego rozważając powrót do kraju warto przygotować na to nasze dzieci.
Jeśli planujemy powrót do kraju, powinniśmy pomyśleć o nauce języka polskiego od samego początku naszej emigracji. W Niemczech jest wiele możliwości nauki języka polskiego, jednak bardzo dużo zależy od miejsca, w którym zamieszkamy.
My zamieszkaliśmy w landzie Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW), co jak się okazało, było ogromnym ułatwieniem, jeśli chodzi o naukę rodzimego języka. W NRW jest możliwość nauki języka ojczystego/odziedziczonego/rodzinnego (Herkunftsspracheunterricht – HSU) za darmo i z wpisem na świadectwo (chociaż nie liczy się to do średniej, ale, co potwierdza nasz przypadek, był atutem podczas rekrutacji do szkoły ponadpodstawowej). Nauka języka ojczystego to część polityki integracyjnej Nadrenii Północnej-Westfalii i obowiązek państwa. Oznacza to, że każde dziecko z imigranckim pochodzeniem może na takie zajęcia uczęszczać. Nie w każdym landzie jest taka możliwość, dlatego my, mieszkając w NRW, mieliśmy wielkie szczęście.
Nasz wyjazd do Niemiec z założenia był czasowy. Niedoprecyzowany był tylko czas, jak długo będziemy mieszkać w Niemczech. Dlatego jeszcze przed wyjazdem wyszukałam w internecie informacji o nauce języka polskiego w NRW, bo zależało mi, aby córka uczyła się języka polskiego. Okazało się, że oprócz HSU jest jeszcze kilka możliwości, m.in. szkoły z klasami integracyjnymi, szkoły polskie (np. w Kolonii) lub nauka języka przy Polskich Misjach Katolickich. Samo wyszukiwanie informacji nie było najłatwiejsze. By znaleźć oficjalne informacje rządowe konieczna była znajomość języka niemieckiego – by dotrzeć do informacji w innych językach. Na grupach facebookowych panował chaos informacyjny, a dane adresowe z Konsulatu RP nie zawsze były aktualne… ale nie zraziłam się i w końcu udało mi się znaleźć dane kontaktowe bezpośrednio do nauczycielki HSU w naszym mieście. Napisałam do niej jeszcze przed wyjazdem do Niemiec i to ona pokierowała mnie i wytłumaczyła co zrobić, żeby zapisać dziecko na zajęcia.
Na szczęście dziś, po pięciu latach, łatwiej znaleźć w internecie rzetelne informacje na temat nauki języka polskiego. Chyba najważniejsze w tym temacie jest, aby być zmotywowanym i naprawdę chcieć dziecko na naukę polskiego zapisać. Bo jeśli my, jako rodzice, nie będziemy zmotywowani, to jak możemy wymagać motywacji do uczestnictwa w takich zajęciach od naszych dzieci?
Zajęcia odbywają się po lekcjach, czasem trzeba dziecko na takie zajęcia dowieźć (młodsze), albo samo musi dojechać. Trzeba te zajęcia wpisać w nasz rodzinny kalendarz zajęć dodatkowych i innych aktywności. W naszym przypadku, zajęcia odbywały się w szkole oddalonej o ok. 12 km od naszego domu i dowoziłam na nie córkę po lekcjach w niemieckiej szkole. Zajęcia trwały 2 godziny lekcyjne z przerwą. Po powrocie do szkoły po pandemii trochę dłużej, by nadrobić godziny. Grupy były podzielone ze względu na wiek oraz znajomość języka. Były też grupy, w których dzieci bardzo słabo znały język polski i uczyły się go od zera. Po edukacji przedszkolnej nasza córka znała już literki, potrafiła czytać i pisać, była więc w całkiem dobrej sytuacji, jeśli chodzi o znajomość języka polskiego, trafiła więc do grupy, gdzie dzieci już język znały. Na naukę HSU nigdy nie jest za późno i podczas naszej emigracji poznaliśmy wiele dzieci, które zaczęły uczęszczać na zajęcia bez znajomości języka polskiego, a po jakimś czasie mogły już porozmawiać z dziadkami w Polsce. Najczęstszą motywacją do nauki dla dzieci była właśnie chęć kontaktu z rodziną w Polsce. W naszym przypadku – świadomość i chęć powrotu do kraju, a tym samym powrót do polskiej szkoły.
Zajęcia nauki języka HSU odbywają się raz w tygodniu. Jeśli chcemy, żeby dziecko miało więcej możliwości aktywnego korzystania z języka i mówienia po polsku, warto zapisać dziecko jeszcze na jakieś zajęcia organizowane przez polonijne stowarzyszenia i organizacje. My zapisaliśmy córkę do polonijnego zespołu folklorystycznego. Miała tam możliwość nie tylko kontaktu z rówieśnikami w języku polskim, ale poznała też trochę folkloru i polskich tradycji.
Muszę też podkreślić, że w każdym momencie i na każdym etapie, doświadczyliśmy ogromnego wsparcia ze strony niemieckiej szkoły. Nauczyciele wspierali naszą córkę w nauce ojczystego języka. Nawet podczas rekrutacji do Gimnazjum, dwujęzyczność była dużym atutem, podkreślanym przez nauczycieli podczas rozmów rekrutacyjnych. Słyszałam różne historie, zwłaszcza te sprzed lat… jednak opisując doświadczenia naszej rodziny muszę to wsparcie niemieckiej strony podkreślić, bo było odczuwalne w praktyce. Prosty przykład – dzieci pozostające w świetlicy po lekcjach w naszej szkole mogły być odbierane dopiero po godzinie 14, czyli po tym jak wszystkie grupy zjedzą obiad. Żadne zajęcia dodatkowe nie były tu wystarczającym argumentem, by odebrać dziecko szybciej – nawet basen, co było nieustannie poruszanym tematem na zebraniach rodziców. Tylko zajęcia HSU pozwalały bezproblemowo odebrać dzieci szybciej – przy okazji panie pilnowały, by nasza córka tego dnia zjadła obiad w pierwszej grupie (bu zdążyć przed odbiorem) i najedzona pojechała na zajęcia. Niby nic takiego, a bardzo ułatwiało to nasze życie.
Dlatego jeśli planujemy powrót do kraju, mamy w Polsce rodzinę, albo po prostu, chcemy podarować naszemu dziecku wspaniały prezent w postaci dwujęzyczności – warto dziecko za zajęcia nauki polskiego posyłać. I do nauki tego, trudnego przecież, języka motywować. To ogromna wartość nie tylko dla tych, którzy do Polski chcą wrócić. Wielu naszych znajomych, którzy powrotu do Polski nie planują, traktują zajęcia HSU jak naukę dodatkowego języka, który może w życiu się przydać. W naszym przypadku była to świadoma decyzja, aby ułatwić naszej córce powrót po latach do szkoły w Polsce.
A jak przebiegł sam powrót do polskiej szkoły i czy nauka HSU pomogła? Wszystko opowiem w kolejnych wpisach. Zapraszam.
Magdalena Kowalska